W 1975 roku zaczyna się proces Pierre'a Goldmana, kontrowersyjnej postaci rewolucyjnego aktywizmu lewicowego. Mimo niezaprzeczalnych dowodów mężczyzna twierdzi, że jest niewinny w sprawie podwójnego morderstwo. Dwadzieścia lat przed sprawą O.J. Simpsona proces Goldmana odzwierciedlał napięcia polityczne, ideologiczne i rasowe, które charakteryzowały lata 70. we Francji i Europie.
Facet napada na ludzi grożąc im bronią. Ale co tam! Jest lewicowcem i żydem, zatem murem stają za nim francuskie elity tego okresu (które jakimś cudem w czasie niemieckiej okupacji tego nie potrafiły), bo "on nasz" i wara wam od niego. Jeszcze gdyby ten film był porywający, można by autorom wiele wybaczyć, a tak...